GRAŻYNA KANIA

 
Aktuell.html
 


W NAJDALSZEJ...                                 powrót


WESTDEUTSCHE ZEITUNG, 17.03.03

Czas oddalonych od siebie dusz. Wielki teatr w RLT: Kania reżyseruje „W najdalszej dali“
Armin Kaumanns      
Neuss. Klisze o zaginionym raju, złych kapitalistach, który niszczy niewinność południowych wyspiarzy  - szyfry które  przenikają recepcję sztuki Zinnie Harris  pt. „W najdalszej dali“ jak przez mgłę. Wszystkie one są poskromione przez młodą polską reżyserkę Grażynę Kania, która w fascynująco czystym stylu wyczarowuje na scenie Rheinisches Landestheaters wspaniały wieczór teatralny.
(...) Grażynie Kania udaje się, na pustej, otoczonej budowlanymi belami scenografii Vinzenza Gertlera, sztuka uformowania pięciu postaci w ciche, głębokie i wspaniałe bycie. Jedno krzesło, wystylizowana gra mówią więcej niż słowa. Od pierwszych sekund widz odczuwa przepaść winy i wstydu, która zespaja małżeństwo Billa i Mill. W wybitnej kreacji Ingrid Braun Mill to zaradna, w swojej prostocie mądra kobieta, która stoi najbardziej blisko nadziei na przyszłość, ponieważ w świecie jednostkowych interesów walczy o prymat grupy. Jej mąż Bill (Hannes Schäfer) musi ostatecznie przegrać z jego zagmatwanym pojmowaniem Boga. Oboje starzy są ofiarami swojego czasu, tak jak młodzi ludzie, do których należy ostatni tragiczny obraz: Francis i Rebecca nie mogą być razem. Marco Luca Castelli i Juschka Spitzer pokazują to w wielu płaszczyznach. Nawet Mr. Hansen, producent konserw, właściwie negatywna postać w sztuce, otrzymuje dzięki Wernerowi Klockow kontury, które wiarygodnie migotają w ciągłym sprzeciwie między ironiczną kalkulacją a tęsknotą za miłością i szczerością.
Kania
wyczuwa egzystencjalny wymiar sztuki Harris i odkrywa ją tworząc wieczór na długo zapadający w pamięci


GREVENBROICHER ZEITUNG, 17.03.03
O wykorzenionych ludziach
Polska reżyserka Grażyna Kania inscenizuje w RLT sztukę Zinnie Harns pt. „w najdalszej dali“ jako drugą niemieckojęzyczną inscenizację.
Helga Bittner
(...) Oczarowania jest nie wiele w jej (Ziennie Harris) dramacie pt. „w Najdalszej dali “; żadnych nostalgicznych wspomnień, lecz same proste prawdy, które młoda polska reżyserka Grażyna Kania w tym sensie równie surowo i prosto przeniosła na scenę RLT – jako drugą niemieckojęzyczną inscenizację sztuki nagrodzonej na edynburskim festiwalu „Fringe “. Razem z dramaturżką Ulrike Schanko dokonała Kania odpowiednich skrótów; spośród wielu wątków takich jak fatalna przeszłość wyspiarzy, krytyka kapitalizmu i zależność od obcych, skoncentrowała się na wykorzenieniu człowieka samorządnym i nakazanym z zewnątrz. Vinzenz Gertler zbudował obraz, który oddaje klarowność wyspy którą można odnaleźć w słowach wyspiarzy: lekka równia pochyła, pokryta drobnymi kamieniami i ogrodzona otaczającymi ją stalowymi słupami oraz zasłonami. W drugim akcie, kiedy Mill wraz z jej mężem Bilem, siostrzeńcem Francisem oraz jego żoną Rebeccą znajdują się w Anglii, płaszczyzna jest  czysta i bez zasłony. Kania nie stawia jednak tylko na scenografię, grę Ingrid Braun (Mill), Hannesa Schäfera (Bill), Marco Luca Castellego (Francis), Juschki Spitzer (Rebecca) i Wernera Klockow (Fabrikchef Hansen), osobliwy język tłumaczenia Ingeborgi von Zadow, lecz również na to co pomiędzy: to co nienazywalne, co wyczuwalne, powstające tylko przed oczyma wyobraźni – co zostaje dosłownie wytrzebione między aktami obco brzmiącymi obrazami dźwiękowymi Mario Verandiego.
W centrum stoi wspaniała
Ingrid Braun jako Mill, która rozwija charakter swojej postaci z dokładnie odpowiednią miarą powściągliwości oraz emocjonalności (...) Nie, żeby była w tym osamotniona – Hannes Schäffer potrafi dosięgnąć do jej poziomu. Ale reszta zespołu pozostaje daleko w tyle.


powrót