GRAŻYNA KANIA

 
Aktuell.html
 


OCALENI                                                                                           powrót


Frankfurter Allgemeine Zeitung, 11.10.2000
No zrób to wreszcie! Skromne potraktowanie szoku: “Ocaleni” w Gorki-Studio
Peter Laudenbach (tłum. Grażyna Kania)
(...) Przedstawienie Grażyny Kania w Maxim-Gorki-Studiu nie stawia na wywołanie szoku i tak gdzie indziej forsowanego młodzieżowego pop-appealu, ale właśnie zdaje się na cierpliwe, powolne rozpoznawanie postaci. Nieszczęście nie jest tutaj głośne i spektakularne, lecz stało się prawie bezsłowne i codzienne. Socjalny szkic żyje tu przez dokładność obserwacji sytuacji bez wyjścia. Postaci zamierają w zrezygnowanej apatii, wyjąwszy niektóre wybuchy zwątpienia i ataki miłości.
(...) Reżyserce i jej młodym aktorom udało się uniknąć zboczenia w socjalny kicz i sentymentalizm. Felix R. Klare nadaje swojemu Lenowi bezsilną wrażliwość pięknej duszy w obrzydliwym środowisku. Piękny chłopiec, którego nie ponosi żadna próżność przy zgruntowaniu jego cichego cierpienia. Ulrich Blöcher gra zabijakę i babiarza Freda z upodobaniem do silnych stereotypów, swego rodzaju James Dean miejskiego teatru, nie bez niebezpiecznego uroku. Ale właściwą sensacją tego przedstawienia jest niesamowita Stephanie Schönfeld. Pomiędzy otępiałymi surowymi gestami pozwala aby prześwitała pełnej zwątpienia tęsknota. Balans pomiędzy naiwną niewinnością i chorą, w siebie zwróconą rezygnacją, obdarowuje niezłomną, nigdy na efekt nastwioną intensywnością. Wspaniała aktorka, którą ogląda się z fascynacją, w każdym momencie jej gry.


Die Welt, 24.10.2000

Nieodpowiedzialnie optymistycznie

“Trzymać się brzytwy jest tym co realnie można jedynie zrobić”.

(tłum. Grażyna Kania)

(...) Reżyserka Grażyna Kania inscenizowała “Ocaleni” z obiecującymi studentami Wyższej Szkoły im. Ernsta Buscha oraz Moniką Hertterle i Thomasem Neumann w Maxim-Gorki-Studio. Reżyserka transferuje londyńską dzielnicę robotniczą lat sześćdziesiątych do raczej bezklasowej niemieckiej teraźniejszości pomiędzy jasne betonowe ściany i płaskie stalowe ogrodzenia (Scenografia Matthias Schaller). Z prawie sadystyczną powolnością męska młodzież serwuje złośliwe kawały, wspina się do góry i kopie tych u dołu a rodzice Pam celebrują piekło upadłego małżeństwa. Miejsce zbrodni: komplet wypoczynkowy pokoju gościnnego, w którym każdy woli patrzeć w telewizor, niż na partnera. Rodzaj brzytwy dla tonącego? Może ten żar, z którym Len i Pam brną samotnie przez tę lodową pustynię.


powrót